Ciągły kryzys w górnictwie

Kiedy włączamy telewizor aby obejrzeć wiadomości, po krótkich zwiastunach już wiemy co będzie. Dowiemy się, że górnicy znowu strajkują, bo kopalnie są nierentowne a oni nie chcą być zwolnieni, tylko chcą podwyżki. Czy jest rozwiązanie tej patowej sytuacji w górnictwie, która ciągnie się od wielu lat?

Jeszcze kilka lat temu Silesia w Czechowicach-Dziedzicach należała do Kompanii Węglowej. Stuletnia kopalnia zatrudniała 800 osób i była zadłużona. Niedoinwestowana kopalnia generowała również coraz większe straty. Było to ok. 100 mln zł rocznie, a więc nie mało. Prezesi Kompanii Węglowej mówili wprost, że jeśli nie znajdzie się nabywca, to Silesię trzeba będzie zamknąć.

 Związkowcy przeszkadzają?

 

Związkowców wówczas olśniło albo jak kto woli natchnęło. Pod wodzą szefa zakładowej ’’Solidarności’’, Dariusza Dudka wpadli na korzystny sposób. Zamiast protestować, strajkować i domagać się dosypania pieniędzy z budżetu, 5 osób założyło spółkę pracowniczą, która za uzbierane wspólnie środki wynajęła firmę doradczą. Owa spółka opracowała biznesplan. Określał on dość precyzyjnie, jakimi złożami dysponuje kopalnia i ile trzeba włożyć w ich wydobycie.

Okazało się, że udokumentowane zasoby Silesii są duże. Jest to drugie pod względem wielkości złoże w Polsce i liczy 500 mln ton. Do nabycia kopalni o tak dużych pokładach węgla zgłosiło się pięciu chętnych. Pod koniec 2010 r., kopalnia została sprzedana czeskiemu Holdingowi Energetycznemu i Przemysłowemu. Lider w produkcji ciepła i drugim co do wielkości producentem energii elektrycznej w Czechach jest dużym graczem na rynku. Posiada zakłady również w Niemczech i na Słowacji. Choć sukces nie przyszedł od razu, Silesia jest przykładem na to, że można wyciągnąć zyski z kopalni. Nowy właściciel wziął się przede wszystkim za porządki kadrowe i zmniejszył iliść osób zatrudnionych. Zainwestował także w nowe maszyny i urządzenia.
Silesia zatrudnia obecnie1650 pracowników, a młodzi ludzie wypytują, jak można tam się dostać.

Zostaw komentarz